Trudne początki
Będąc już w domu razem z narzeczonym i naszym synkiem,pojawiła się u mnie depresja ,nie miałam ochoty na cokolwiek , nie chciało mi się żyć na szczęście mogłam liczyć na wsparcie męża lecz doprowadziło to do tego że coraz więcej jadłam i znowu zaczęłam tyć !!! :(
Zaczęły się problemy ze zdrowiem (nieregularne miesiączki,niedoczynność tarczycy,początki cukrzycy),wyniki z miesiąca na miesiąc się pogarszały,a ja nadal jadłam więcej będąc w jakimś amoku. Doprowadziło to do tego że wstydziłam się wyjść na dwór bo czułam na sobie spojrzenie ludzi i sama wmawiając sobie że pewnie myślą o mnie najgorsze...na dworzu czy zimno czy ciepło a ja "spocona jak świnia" nie raz proste czynności powodowały że nie miałam siły ich wykonywać .
Nadszedł czas ukończenia szkoły i praktyk a w sierpniu wzięliśmy ślub,chociaż nie tak sobie wyobrażałam siebie w sukni ślubnej w rozmiarze 50 !
Po ślubie zaczęłam myśleć że przecież synek nie może być sam że w przyszłości będę chciała mieć jeszcze jedno dziecko...ale jak? skoro z taką wagą są małe szanse a jeśli są to mogłabym poronić lub co gorsze umrzeć.....